Remisy w zaległych meczach, Górnik utrzymał pozycję lidera
Mecze "eksportowej" czwórki zapowiadały się interesująco i zwłaszcza spotkanie w Częstochowie nie zawiodło oczekiwań kibiców.
Raków podejmował mistrza Polski z Poznania i wydawało się, że goście rozgromią słabo spisujących się w tym sezonie gospodarzy. W pierwszej połowie Lech miał zdecydowaną przewagę, której efektem były trafienia Joela Pereiry i Luisa Palmy.
Przełomowy moment nadszedł w 54. minucie, gdy czerwoną kartką za faul na Zoranie Arsenicu ukarany został Palma. Od tego momentu Raków rzucił się do odrabiania strat i w ciągu czterech minut doprowadził do wyrównania. Najpierw gola zdobył Peter Barath, a po chwili na listę strzelców z rzutu karnego wpisał się Ivi Lopez. Zespół z Częstochowy nadal naciskał, a o jego przewadze w drugiej połowie najlepiej świadczy bilans strzałów - 14:1.
Mimo wielu świetnych okazji Raków nie zdołał jednak rozstrzygnąć pojedynku na swoją korzyść i w czwartym kolejnym meczu nie odniósł zwycięstwa. Prowadzący to spotkanie Szymon Marciniak po konsultacjach z VAR nie uznał czterech bramek - po dwóch dla każdego z zespołów. W tabeli podopieczni Marka Papszuna zajmują dopiero 15. miejsce, a Lech jest szósty.
Wieczorem Jagiellonia nie wykorzystała szansy na objęcie prowadzenia w tabeli, remisując bezbramkowo z Legią. Goście i tak mogą mówić o szczęściu, bowiem to piłkarze ze stolicy byli stroną atakującą. W całym spotkaniu oddali siedem celnych strzałów na bramkę Sławomira Abramowicza, podczas gdy Kacper Tobiasz musiał interweniować tylko raz - pod koniec meczu po uderzeniu Kamila Jóźwiaka.
W tabeli prowadzenie utrzymał Górnik, który o jeden punkt wyprzedza Cracovię i Jagiellonię. Legia jest siódma, ze stratą sześciu punktów do lidera.(PAP)
krys/ wkp/
