W meczu z Aryną nigdy nie jest łatwo
Świątek przez fazę grupową meksykańskiego turnieju przeszła w świetnym stylu. Najpierw pokonała Czeszkę Marketę Vondrousovą 7:6 (7-3), 6:0, potem Amerykankę Coco Gauff 6:0, 7:5, a w trzecim meczu nie dała szans Tunezyjce Ons Jabeur - 6:1, 6:2.
Sabalenka z większymi problemami awansowała do półfinału. Wygrała z Greczynką Marią Sakkari i Kazaszką Jeleną Rybakiną, ale zanotowała porażkę z Amerykanką Jessicą Pegulą. Z Sabalenką Świątek ma korzystny bilans spotkań - wygrała pięć meczów, a trzykrotnie schodziła z kortu pokonana.
"W meczu z Aryną nigdy nie jest łatwo. Dam z siebie wszystko. Skupię się na sobie i na tym, co chcę robić na korcie. Zwykle mamy takie mecze, które są naprawdę ekscytujące i naprawdę trudne, zarówno psychicznie, jak i fizycznie" - powiedziała Polka przed sobotnim pojedynkiem.
Podkreśliła, że znaczenie mogą mieć też warunki panujące w Cancun. Turniej był wielokrotnie przerywany z powodu deszczu, a organizatorzy są powszechnie krytykowani za złe przygotowanie imprezy.
Zdając sobie z tego sprawę Świątek po meczu z Jabeur zwróciła się do kibiców: "Chciałam podziękować wszystkim za przybycie. Warunki są tak trudne, że bez was nie wiem, czy znalazłybyśmy motywację do gry. Wiem, że te mecze nie są najpiękniejsze, ale naprawdę staramy się, jak możemy, aby zapewnić wam jak najlepsze widowisko. Dziękujemy za waszą obecność i prosimy o przybycie jutro, a także na finał".
Jeśli Polka okaże się najlepsza w Meksyku, wróci na pierwsze miejsce listy WTA. Zajmowała je przez 75 tygodni do września, kiedy to po wielkoszlemowym US Open została wyprzedzona przez Białorusinkę.
Półfinał Świątek - Sabalenka rozpocznie się o godz. 0.30 w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu. Wcześniej o awans do finału zagrają Pagula i Gauff. (PAP)
krys/